Przedchrześcijańskie wierzenia Słowian obfitują w demony nie tylko żeńskie. Wśród męskich jednym z szerzej znanych, nie tylko z mitologii, są biesy.
Bies sam w sobie jest uosobieniem bliżej nieokreślonego ducha o negatywnych cechach lub demona zła. Jego nazwa pochodzi od bardzo pierwotnego określenia w hipotetycznym ostatnim wspólnym przodku wszystkich indoeuropejskich języków. Określenie to przetrwało przez wieleset lat ewolucji języków, aby nadal oznaczać coś, co powoduje strach lub przerażenie.
Biesy miały wygląd typowych czartów lub diabłów – przede wszystkim wyróżniały ich rogi, zarost, krzaczaste brwi i czasem kopyta lub ptasie nogi i nietoperze skrzydła. Ich naturalnym środowiskiem były lasy, bagna i głębiny wodne, a więc miejsca tajemnicze i rzadko eksplorowane przez człowieka. Niekiedy przypisywano im także pilnowanie skarbów ukrytych w ziemi.
Biesy mogły zwodzić ludzi i nakłaniać ich do złych czynów, a nawet wnikać w poszczególnych osobników i kierować ich poczynaniami. Takie osoby zachowywały się nienaturalnie, wobec czego określano je jako “zbiesione”, będące pod wpływem demona. Mogły także sprowadzić chorobę, a także skłonić do samobójstwa. Działalności biesów obawiano się na tyle, że w niektórych rejonach unikano wymawiania ich nazwy – używano określeń typu “on” lub “ten”.
Grafika w nagłówku przedstawia obraz pod tytułem “Nocna Mara” autorstwa Henrego Fuseli.