Od zarania dziejów człowiek poszukuje odpowiedzi nie tylko na pytania o sens życia, ale również odnoszące się do przyszłości i losu. Chcąc odnaleźć sens w tym, co go spotyka, zwraca się do istot odpowiedzialnych za jego tor.
Wśród greckich Mojr, rzymskich Parek i słowiańskich Rodzanic znajdują się również prządki losu Wikingów. Zwały się Norny, inaczej Szepczące. Odpowiedzialne były za kształtowanie ludzkiego losu, wyobrażone poprzez przędzenie nici. Początkowo w wierzeniach występowało ich wiele, jednak prawdopodobnie pod wpływem greckim zaczęto przedstawiać je w trójcy.
Trzy główne Norny przebywały u stóp drzewa Yggdrasil. Tam czerpały wodę ze świętej studni, aby podlewać korzenie drzewa i chronić je przed zepsuciem. Te trzy kobiety opisywane są jako olbrzymki, które tkają los.
Poza Szepczącymi, które dbały o Yggdrasil, istoty te przybywały do nowonarodzonych dzieci. Skandynawowie wierzyli, że decydowały one wówczas o losie danej osoby. Mogły być dziecięciu zarówno przychylne, jak i wrogie – i taka mogła być przyszłość tego człowieka. Kolejny raz czas na odwiedziny przychodził w momencie śmierci.
Norny tkały ludzkie losy na podstawie złotych nici zwieszających się z nieba. Bywało też, że wycinały go w drewnie. Niektóre zajmowały się raczej określaniem przyszłości różnych bytów, aniżeli decydowaniem o przeznaczeniu ludzi. Jedna z Szepczących miała swoją specjalną funkcję – to ona wędrowała z Walkiriami na pola bitwy i decydowała o losie wojowników.
O znaczeniu Norn w życiu Wikingów świadczy wiele wspomnień ich wpływu w zachowanych tekstach, włączając w to inskrypcję na ścianie norweskiego kościoła Borgund o treści “Zarówno dobro, jak i zło dają Norny, mnie przyniosły wielką boleść”.
Grafika w nagłówku autorstwa Ludviga Bernharda Hansena pochodzi z wydania Eddy Poetyckiej z 1893 roku.